,
Trzydziesta rocznica to rocznica perłowa. Pięknie się składa, bo mam wrażenie, że „Moja Parafia” to taka właśnie perełka... Czasem rozmawiam ze znajomymi z innych radomskich albo pallotyńskich parafii i nie kojarzę, żeby gdziekolwiek podobne czasopismo co tydzień przez 30 lat się ukazywało.
Osobiście mam wielkie przeświadczenie, że „Moja Parafia” to Boże dzieło. Jestem w Redakcji praktycznie od samego początku, jednak z kilkuletnią przerwą. Co pamiętam z „dawnych czasów”? Dużo energii, pomysłów, chęci, wśród tworzących Gazetkę, które ktoś patrzący z boku mógłby ocenić jako „pewnie szybko im zapał minie”. A jednak... czasy się zmieniły, lecz Dzieło trwa.
Kiedy zastanawiałam się nad tym, jak to było, kiedy zaczynałam swoją „gazetkową” pracę, przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić pierwsze słowo z pierwszego mojego artykułu w numerze „0”. Sprawdziłam i... uśmiechnęłam się. Dlaczego? Okazało się, że określeniem, wskazującym na to, co miało być moim zadaniem na łamach naszego Tygodnika, było słowo: „katecheza”. Wtedy jeszcze nie pracowałam jako nauczyciel religii w szkole. Nawet nie bardzo miałam to w planach... Teraz, pisząc ten krótki artykuł na 30-lecie „Mojej Parafii” uświadomiłam sobie, że chyba właśnie w Gazetce podjęłam swoją pierwszą w życiu „katechetyczną posługę”. To niezwykłe, w jaki sposób Bóg prowadzi. Aż chce się zaśpiewać
razem z ks. Andrzejem Daniewiczem: „Cudowne drogi Pana...”.
Od tamtego czasu minęło trochę lat. Odnowiłam swój kontakt z Redakcją. Dziś, na ile potrafię, dzielę się na łamach Gazetki moim przeżywaniem wiary, a także modląc się w intencji Redakcji, Czytelników i Ofiarodawców „Mojej Parafii”. Od jakiegoś czasu mam takie ciche postanowienie, by codziennie w tej intencji odmawiać jedno „Zdrowaś Maryjo”. Ile tych „Zdrowasiek” było do tej pory? Nie bardzo pamiętam i nie bardzo je liczę. Najważniejsze, by przyniosły owoc…
Małgorzata Sar